Każdy w swoim życiu miał taki etap, kiedy zauważył, że dorasta. Gdy czytanie książek stało się formą wypoczynku, branie odpowiedzialności za swoje czyny stało się czymś codziennym, a sprzątanie stało się sposobem na medytację. Tą skomplikowaną drogę do dojrzałości, łatwiej przejść, gdy widzimy drogowskazy, które stawiają przed nami nasi rodzice.
„Nie możemy kontrolować upływu czasu, ale mamy wpływ na to, jakimi dorosłymi staną się nasze dzieci„.
Holly Salls
Dzisiaj swoją niezwykłą historię opowie całkiem zwykła mama (prywatnie moja mama). Natalia – kobieta, która dość szybko musiała pogodzić się z usamodzielnieniem dziecka. Jej córka w wieku 17 lat wyjechała na studia za granicę. Porozmawialiśmy z nią o tym, jak zaufać i przygotować dziecko do dorosłości? Jak mu pomóc i ukierunkować je na właściwą ścieżkę?
Bardzo cieszę się, że zgodziłaś się na tę rozmowę i możesz opowiedzieć tak cudną historię.
– Jestem wdzięczna za możliwość rozmowy. Mam nadzieję, że ta historia może komuś pomóc.
Pierwsza pytanie, która przychodzi mi na myśl to: kiedy zrozumiałaś, że przyszedł czas, gdy twoja nastoletnia córka, rozpoczyna nowy etap życia?
– Ten moment nie przychodzi z dnia na dzień. Ten etap zaczął się, kiedy rozpoczęły się pierwsze egzaminy. To był taki pierwszy moment brania odpowiedzialności za swoje czyny. Widziałam, jakie to dla ciebie ważne, że zaczynasz stawiać sobie cele i starać się je osiągnąć. W tym momencie spojrzałam na swoje dziecko z innej strony. Pomyślałam sobie, że czas przestać cię kontrolować, abyś zrozumiała, czego tak naprawdę chcesz, a ponadto, że sama już możesz kontrolować swój czas, naukę do egzaminów i preferencje. Ta myśl była kluczowa. Wtedy właśnie zdecydowałam, że będę ci radzić tylko wtedy, gdy będziesz tego potrzebować.
Wow, jak fajnie powiedziane. W ogóle o tym nie pomyślałam, że możesz się zastanawiać nad takimi rzeczami. Dla mnie na przykład było to bardzo zaskakujące, że w pewnym momencie poczułam więcej wolności niż dotychczas. Czy tak też było, gdy ty dorastałaś?
– Kiedy zaczynałam taką rozmowę ze swoją mamą, słyszałam podobną odpowiedź. Tylko, że w moim przypadku, widziałam moją samodzielność w sprawach gospodarczych. Właśnie dlatego zdecydowałam się wcześniej wejść w dorosłe życie. Jak wyjechałam z domu, miałam 16 lat. Chyba tylko tym się różnimy. 🙂
Myślę, że tak. Zgadzam się z tobą. Moment samodzielności… W końcu dziecko nie od razu się oddala, gdy wychodzi poza dom. Jakie są etapy uciekania dziecka spod opieki rodzicielskiej?
– Oczywiście nie od razu. Stopniowo. Wszystko zaczyna się od czegoś nieznacznego. Na przykład, wyjazd na wakacje bez rodziców. Pamiętam, jak pierwszy raz wyjechałaś na 2 miesiące w wieku 13 lat. Byłam przerażona, ale wiedziałam, że lepiej zacząć teraz.
Drugi etap oddalania się to egzaminy. Tak jak powiedziałam wcześniej – kiedy sama zaczynasz dążyć do tego, w czym widzisz sens, to wtedy uciekasz od opieki rodzicielskiej.
Kolejnym etapem, który bym wyróżniła, to twoja nieobecność w domu przez pół roku z powodu studiów. Wtedy pojawiła się świadomość, że to ten moment ostatecznego oddalania się. Kiedy słyszę, jak zaczynasz budować swoje życie w innym miejscu, zaspakajasz swoje pragnienia, poznajesz ludzi, bronisz się w tym świecie. To jest ten prawdziwy etap dorosłego człowieka – kiedy możesz już być sama.
Jak myślisz, komu jest trudniej: dziecku, które opuszcza swój dom i rodziców, czy rodzicowi, gdy dziecko się usamodzielnia?
– Bez wątpienia, rodzicowi! Mogę to bardzo łatwo wyjaśnić. My, jako rodzice, mamy już swój bagaż doświadczeń, dzięki którym wiemy, co może się zdarzyć. Dzieci i młodzież w takich chwilach uważają sytuację za łatwą i bez większego lęku robią więcej w dobrej wierze. I właśnie ze względu na ten bagaż doświadczeń, rodzicom trudniej to przyjąć, a dziecko to traktuje jako po prostu kolejny etap życia.
Zgadam się z tobą. Jeśli trudniej rodzicom, to proces oddalania muszą chyba zacząć rodzice, tak?
– Dokładnie, tak. Rodzic, jako dorosły człowiek, wie już gdzie można dać więcej wolności albo w którą stronę warto ukierunkować dziecko. Główna rzecz, o której rodzic musi pamiętać to: „Błędy są normalne i muszą się zdarzać”. Przy ukierunkowywaniu należy pamiętać, aby nie przeszkadzać oraz nie zmuszać. Najlepiej będzie, gdy pokażesz dziecku na własnym przykładzie, jak najlepiej zachować się w danej sytuacji. Takie rozwiązanie jest o wiele lepsze niż moralizowanie dziecka.
Myślę, że tak postępują naprawdę mądrzy rodzice. To znaczy, że nie trzeba od razu, gdy dziecko stanie się świadome swoich działań, próbować nauczać i wyjaśniać, co mu się przyda w dorosłości?
– Moim zdaniem nie. Nie ma sensu wyjaśniać od razu, jakich dokumentów potrzebuje, aby założyć konto w banku, w momencie gdy dziecko dostaje jeszcze kieszonkowe. Dziecko może patrzeć na te wszystkie rzeczy przy pomocy twojego przykładu. Zazwyczaj zainteresowanie takimi rzeczami pojawia się wtedy, gdy jest to dziecku potrzebne. Dlatego myślę, że to kwestia czasu.
Podpisuję się pod każdym twoim słowem. Na koniec, chciałabym podsumować naszą rozmowę. Jakiej rady udzieliłabyś młodym rodzicom, których jeszcze czeka moment, gdy ich dziecko opuści rodzinne gniazdo?
– Mam tylko dwie super rady, których się trzymam. Po pierwsze, miej świadomość, że dziecko nie jest twoją własnością. To człowiek, który ma prawo głosu i prawo wyboru. Trzeba uważać na to i traktować dziecko z szacunkiem, nie próbując za jego pośrednictwem spełnić swoich niezrealizowanych celów. Z tej zasady wynika kolejna, tj. nie bądź zbyt surowy, wobec dziecka, ponieważ może się odegrać. Pamiętaj, że rodzic jest pewnego rodzaju drogowskazem, a nie kierowcą, który o wszystkim decyduje.
Wspaniałe zakończenie. 🙂 Dziękuję ci bardzo! Myślę, że w twoich słowach, każdy znajdzie coś dla siebie.
– Dzięki, mam taką nadzieję!
Autor: Lizaveta Panasevich
Źródło: informacja własna