Chustonoszenie, jak każdy temat dotyczący dzieci, ma swoje mity. Każdy, kto choć trochę interesował się tym tematem, zna pewnie część z nich. Zwykle powtarzane są przez ciocie i babcie, choć pewnie również żyją w świadomości przyszłych rodziców, siejąc obawy w ich głowach.
Czy dziecko przyzwyczaja się do noszenia? Dlaczego nie nosi się dzieci przodem do świata? Czy chustonoszenie i kangurowanie to to samo? Zapraszam do lektury tego artykułu, gdzie rozprawię się z pięcioma popularnymi mitami dotyczącymi noszenia dzieci. Uwierzcie, że niektóre wyjaśnienia mogą zaskoczyć.
1. Dziecko przyzwyczaja się do noszenia
To stwierdzenie pojawia się niemal stuprocentowo, gdy młodzi rodzice dzielą się swoim pomysłem na noszenie dzieciątka ze swoimi rodzicami, dziadkami lub ciotkami. Mówią, że noszeniem rozpuszcza się dziecko. Czy mają rację? Nic na to nie wskazuje. Na sprawę tak zwanego „przyzwyczajania dziecka do noszenia” można spojrzeć z wielu stron. Z jednej możemy zwrócić uwagę na aspekt ewolucyjny. Wszystkie małpy naczelne, a więc nasi najbliżsi krewni w świecie zwierząt, noszą swoje pociechy wczepione silnym chwytem w futro matki. U ludzkich noworodków obserwujemy podobny odruch chwytny już bezpośrednio po narodzinach. Niestety, rodzice zwykle nie mają gęstego futra. Maluch nie ma jak się wczepić, więc ten sposób noszenia jest nie możliwy, a potrzeba pozostała. Potrzeba bliskości i potrzeba poczucia bezpieczeństwa to drugi aspekt, który przemawia za noszeniem dzieci. I mówimy tu zarówno o potrzebach rodzica, jak i dziecka. Na koniec trzeci punkt, o którym warto pamiętać. Potrzeba eksploracji świata, raczkowania, chodzenia i biegania jest w dzieciach tak silna, że prędzej czy później wytłumaczą rodzicom, że już wystarczy noszenia.
2. Pozycja leżąca w chuście jest lepsza
Są różne sposoby wiązania chusty. Każdy ma swoje wady i zalety, lecz z całą pewnością nie można powiedzieć, że pozycja leżąca, czyli taka jak w wiązaniu kołyska, jest co do zasady lepsza niż pozycja zgięciowo-odwiedzeniowa w innych popularnych wiązaniach takich jak kangurek, kieszonka czy plecak prosty. Układając dziecko w chuście w pozycji kołyski wymuszamy przywiedzenie nóżek do siebie. Wywierana jest przez to niekorzystna dźwignia na stawy biodrowe – główka kości udowej jest niejako wypychana z panewki stawu biodrowego. Utrudnia to prawidłowe dojrzewanie stawu biodrowego malucha. Ponadto przy noszeniu w chuście w ułożeniu horyzontalnym trudniej jest kontrolować pozycję główki maluszka. Istnieje ryzyko, że broda przyciśnięta do mostka może utrudniać maleństwu oddychanie.
3. Można nosić dzieci w chuście przodem do świata
Wydawać by się mogło, że to czy nosimy dziecko skierowane brzuchem do naszego ciała czy też pleckami niewiele zmienia, a jednak zmienia bardzo wiele. Wystarczy spojrzeć na kształt naszych klatek piersiowych, żeby zauważyć, że montując dziecko plecami do ciała rodzica wypychamy jego odcinek piersiowy i lędźwiowy kręgosłupa do przodu, przez kształt naszego ciała.
Nie możemy też zapewnić dziecku podwinięcia miednicy przez co pozycja noszonego maleństwa jest obciążająca dla jego niedojrzałego jeszcze kręgosłupa.
Dzieci noszone w nosidłach lub chustach przodem do świata zwykle wiszą w tychże na swoim kroczu. To z kolei może wpływać negatywnie na rozwijające się dopiero stawy biodrowe.
Nosząc dziecko przodem do siebie (na swoich plecach lub na brzuchu) można ułożyć je w bezpiecznej pozycji, którą fachowo nazywa się zgięciowo-odwiedzeniową, a potocznie można porównać ją do słowiańskiego przykucu.
W tej pozycji oprócz bezpieczeństwa dla kręgosłupa, zapewniamy prawidłowe podparcie całego ciała łącznie z bioderkami, bo od dołu chusta przebiega nie tylko pod pupką dziecka, ale również pod udkami, rozkładając ciężar dziecka na większej powierzchni materiału.
4. Nie można nosić w chuście wcześniaków
To stwierdzenie przewija się dość często, choć to nie prawda. Można nosić wcześniaki w chuście, o ile ich wcześniactwu nie towarzyszą dodatkowe schorzenia. Należy jednak pamiętać, że wcześniak to nie jest mniejszy noworodek i ma specjalne potrzeby. Często dzieci urodzone przedwcześnie się bardziej wiotkie i bardziej narażone na związane z tym trudności z oddychaniem. Dlatego należy zwrócić szczególną uwagę na prawidłową, a tym samym bezpieczną pozycję niemowlęcia w wiązaniu.
5. Kangurowanie i chustonoszenie to jest to samo
Skoro jest wiązanie kangurek, to mogłoby się wydawać, że kangurowanie i noszenie w chuście to to samo, a jednak nie. Jest kilka znaczących różnic. Po pierwsze kangurowanie odbywa się stacjonarnie. Rodzic lub inny dorosły trzyma nagie dziecko na swojej nieubranej klatce piersiowej, zapewniając kontakt skóra do skóry. Jest to procedura medyczna. Ma ona umożliwić kolonizację skóry malucha dobroczynnymi drobnoustrojami, zapewnić poczucie bezpieczeństwa i komfort termiczny. Inaczej jest przy chustonoszeniu, gdzie chodzi o przemieszczanie się z dzieckiem i z tego też względu zwykle odbywa się w ubraniach. Noszenie w chuście to narzędzie pomagające w realizacji rodzicielstwa. Wspiera rodziców wykonywaniu codziennych obowiązków zaspokajając jednocześnie ich potrzeby oraz maluszka.
Podsumowanie
Mitów dotyczących chust jest jeszcze wiele. Przedstawiona powyżej piątka nie wyczerpuje tematu, więc możecie się spodziewać, że już wkrótce pojawi się kolejna lista mitów do obalenia. A jakie Wy znacie mity chustowe?
Autor: Katarzyna Hawryłko, Doradca Chustonoszenia
Źródła:
1. Noszenie dzieci, Marta Szperlich-Kosmala, Natuli – dzieci są ważne, 2019
2. Więź daje siłę, Evelin Kirkilionis, MAMANIA, 2011